Wziąć czy nie wziąć?
Przez kolejne
parędziesiąt minut, to pytanie niczym naszpikowany petardami kurczak, obijało mu
się o wszystkie zakątki mózgu. Przyglądał się przezroczystej torebeczce miętoląc
ją w palcach. Mama wiele razy przestrzegała go przed używkami, a on zwykle jej
słuchał jednak teraz... Domyślał się, że po wciągnięciu tego prawdopodobieństwo
zwariowania jest naprawdę wielkie, ale w teraźniejszej chwili nie widział innego
wyjścia. Albo to, albo dalsze użalanie się nad swoją głupotą. Doprawdy, naprawdę
duży wybór.
Przechylił lekko
głowę w lewo i dalej wpatrywał się w narkotyk. Milion myśli
kołatało mu w głowie. Westchnął cicho i powoli się podniósł. Odłożył torebeczkę
na brzeg umywalki i podciągnął na tyłek bokserki wraz ze spodniami, które
dopiero założył. Spojrzał na swoje lustrzane odbicie i słowo „strasznie”
naprawdę mało odzwierciedlało, to jak teraz wyglądał. Spuchnięte powieki,
zaczerwienione oczy, niezwykle blade policzki i drżące wargi. Ale mimo wszystko,
najbardziej przeraził się swojego spojrzenia. Te błyszczące, ciemnobrązowe
ślepia, o których wiedział, że należą do niego, a jednak... Przerażały go.
Przeszywały na wskroś jakby wiedziały, co zamierza zrobić, choć on sam jeszcze
nie zdecydował.
Jak wiele prawdy kryje się w ludzkich
oczach
Spuścił zawstydzony wzrok na torebeczkę
z białym proszkiem. Niewiele wystarczy zrobić, aby się jej pozbyć. Wrzucić do
kibelka i spuścić wodę.
Szach mat
Jednak, jak trudno odciągnąć
człowieka od zrobienia czegoś złego? Nie ważne, czy zaszkodzi to tylko jemu, czy
też bliskim. Ważne, że jest to złe.
Zamknął klapę od sedesu i osunął
się powoli na kolana. Starał się nie myśleć o tym co robi. Nie o tym, że będzie
żałował. On już żałuje.
Otworzył torebeczkę drżącymi dłońmi i
ostrożnie wysypał jej zawartość na klapę sedesu. Z tego co wiedział i widział,
teraz należało wziąć jakiś materiał, zawinąć go w rulonik i wciągnąć ten
proszek. Rozejrzał się po łazience skołowany. Zawsze może się wycofać, przez
chwilę rozważał taką możliwość, jednak zdecydował się. Nie widząc innego wyboru,
sięgnął po kawałek papieru toaletowego. Powoli zrobił z niego rulonik i
przystawił jedną końcówką do proszku. Wziął głęboki oddech i zatykając sobie
jedną dziurkę nosa palcami drugiej dłoni- wciągnął po raz pierwszy. Dziwnie się
poczuł i zaprzestał przedniego czynu. Odczekał chwilę, aby przyzwyczaić się do
tego co robi i zmienił pozycję tak, że teraz postanowił wciągnąć dla odmiany
drugą dziurką nosa.
Po jakimś czasie, cały biały
proszek zniknął, a on klęczał przed kiblem opierając głowę na dłoniach
położonych na desce klozetowej. Dopiero teraz zrozumiał, o co chodziło tym
wszystkim naćpanym osobom. Czuł się świetnie. Nic go nie bolało, a przykre
myśli, jakby nie miały wstępu do jego głowy. Kiedyś kolega mu powiedział, że
będąc na haju ludzie zazwyczaj wyobrażają sobie rzeczy, o których
marzą.
Nagle drzwi cicho skrzypnęły, a do
łazienki wszedł Lucas. Przez przymknięte i zaspane jeszcze oczy, nie zauważył
klęczącego na podłodze Billa. Podrapał się po brzuchu ziewając jednocześnie i
skierował się do umywalki. Odkręcił kurek z zimną wodą i zaczął przemywać twarz.
Bill otworzył jedno oko i zerknął na niego nieprzytomnie. Wszystko teraz mieniło
mu się w kolorowych barwach, sprawiając, że kręciło mu się w
głowie.
Po przemyciu twarzy zimną wodą, obudził
się na tyle dostatecznie, by dostrzec osobnika przed kiblem.
- Bill? Co tu robisz?- zapytał
zdziwiony.
- Mhm- odmruknął mu w odpowiedzi zamykając z powrotem tę jedną otwartą powiekę.
- Mhm- odmruknął mu w odpowiedzi zamykając z powrotem tę jedną otwartą powiekę.
- Dobrze się czujesz?- Lucas przykucnął
obok niego, chwytając go za ramiona.
- Nie dotykaj mnie- wymruczał i
podniósł prawą rękę, żeby go odepchnąć, ale ta jedynie go musnęła i opadła na
podłogę.
- Co ci jest?- spytał nieco
zdenerwowany jego zachowaniem i odwrócił go do siebie twarzą. Głowa Billa nie
mając żadnego oparcia, opadła w dół, a on jedynie lekko nią kręcił na boki.
- N-nic... Czuję się świetnie... Życie jest cudowne!- krzyknął zarzucając mu dłonie na szyję, jednak wciąż nie otwierał oczu.
- Bill?
- Uh- dość nieudolnie próbował się podnieść z podłogi. Lucas widząc jego starania, pomógł mu.- Puść- poprosił, gdy obaj stali już na nogach. Po chwili był już uwolniony, ale wbrew temu co mu się wydawało, zachwiał się niebezpiecznie. Otworzył szeroko oczy i spojrzał ze zdziwieniem na Lucasa.
- Co?- mruknął niegrzecznie.
- N-nic... Czuję się świetnie... Życie jest cudowne!- krzyknął zarzucając mu dłonie na szyję, jednak wciąż nie otwierał oczu.
- Bill?
- Uh- dość nieudolnie próbował się podnieść z podłogi. Lucas widząc jego starania, pomógł mu.- Puść- poprosił, gdy obaj stali już na nogach. Po chwili był już uwolniony, ale wbrew temu co mu się wydawało, zachwiał się niebezpiecznie. Otworzył szeroko oczy i spojrzał ze zdziwieniem na Lucasa.
- Co?- mruknął niegrzecznie.
- Jednorożec- Bill wskazał na niego
palcem.- Czemu nic mi wcześniej o tym nie powiedziałeś?- zapytał, a w jego
głosie można było usłyszeć nutę złości.
- C-co?- otworzył szeroko z zaskoczenia
oczy.
- Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej, że jesteś jednorożcem?- powtórzył swoje pytanie.- Masz taką ładną tęczową grzywę- Bill zbliżył się do niego, potykając się jednak o własne nogi, by pogłaskać go po głowie.- Nie powinieneś się ukrywać, ludzie będą cię podziwiali... Polecimy do Nibylandii....
- Co ty bredzisz?- zdezorientowany nie zareagował nawet, gdy ten zaczął go drapać pod brodą.
- Luuuc- mruknął przeciągle i przekrzywił głowę w bok.- Masz skrzydła, prawda? Musisz mieć, żebyśmy tam polecieli- przeniósł dłoń z powrotem na jego włosy.- Jesteś takim pięknym kucykiem.
- Bill!- krzyknął strząsając z siebie jego dłoń.
- Czemu mnie tak nazywasz?- zmarszczył zabawnie brwi.- Jestem Spongebob!
- Co ty pieprzysz?
- Chodźmy do parku karmić wiewiórki!- krzyknął uradowany i chwytając Lucasa za rękę, pociągnął go w stronę drzwi. Pech chciał, że przez swoją niezdarność wywrócił się, jego także powalając.
- Co ci nagle odjebało?!- Był już naprawdę zdenerwowany. Podniósł się z Billa i chwytając go mocno pociągnął po raz kolejny w górę, pomagając wstać. Zmrużył oczy patrząc uważnie w jego.- Ćpałeś?- wyjątkowo rozszerzone źrenice i dziwne zachowanie, sprawiały, że wniosek sam mu się nasuwał na myśl.
- N-no co ty... Ja n-nie ćpam- Bill zaśmiał się z rozbawieniem.- Jesteś takim ślicznym jednorożcem- pogładził go dłonią po policzku.
- Czyli ćpałeś- stwierdził stanowczo i rozglądnął się po całej łazience, jednak nie zauważył, żadnego opakowania po narkotykach. Westchnął cicho i chwytając Billa mocno w pasie, zaprowadził go do pokoju i położył do łóżka. Ten, bez żadnego sprzeciwu ułożył się i próbował zasnąć.
- Ale polecimy do Nibylandii?- wymruczał będąc już prawie w krainie Morfeusza.
- Tak- mruknął bez przekonania Lucas gładząc go po policzku.
- Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej, że jesteś jednorożcem?- powtórzył swoje pytanie.- Masz taką ładną tęczową grzywę- Bill zbliżył się do niego, potykając się jednak o własne nogi, by pogłaskać go po głowie.- Nie powinieneś się ukrywać, ludzie będą cię podziwiali... Polecimy do Nibylandii....
- Co ty bredzisz?- zdezorientowany nie zareagował nawet, gdy ten zaczął go drapać pod brodą.
- Luuuc- mruknął przeciągle i przekrzywił głowę w bok.- Masz skrzydła, prawda? Musisz mieć, żebyśmy tam polecieli- przeniósł dłoń z powrotem na jego włosy.- Jesteś takim pięknym kucykiem.
- Bill!- krzyknął strząsając z siebie jego dłoń.
- Czemu mnie tak nazywasz?- zmarszczył zabawnie brwi.- Jestem Spongebob!
- Co ty pieprzysz?
- Chodźmy do parku karmić wiewiórki!- krzyknął uradowany i chwytając Lucasa za rękę, pociągnął go w stronę drzwi. Pech chciał, że przez swoją niezdarność wywrócił się, jego także powalając.
- Co ci nagle odjebało?!- Był już naprawdę zdenerwowany. Podniósł się z Billa i chwytając go mocno pociągnął po raz kolejny w górę, pomagając wstać. Zmrużył oczy patrząc uważnie w jego.- Ćpałeś?- wyjątkowo rozszerzone źrenice i dziwne zachowanie, sprawiały, że wniosek sam mu się nasuwał na myśl.
- N-no co ty... Ja n-nie ćpam- Bill zaśmiał się z rozbawieniem.- Jesteś takim ślicznym jednorożcem- pogładził go dłonią po policzku.
- Czyli ćpałeś- stwierdził stanowczo i rozglądnął się po całej łazience, jednak nie zauważył, żadnego opakowania po narkotykach. Westchnął cicho i chwytając Billa mocno w pasie, zaprowadził go do pokoju i położył do łóżka. Ten, bez żadnego sprzeciwu ułożył się i próbował zasnąć.
- Ale polecimy do Nibylandii?- wymruczał będąc już prawie w krainie Morfeusza.
- Tak- mruknął bez przekonania Lucas gładząc go po policzku.
*Nastał nowy dzień*
Obudził się czując za sobą czyjąś
obecność. Wydawało mu się jakby miał potworne uczucie deja vu. Teraz jednak
bardziej przewracało mu się w żołądku. Poruszył się niespokojnie, żeby sprawdzić
jak tam reszta jego ciała. Zrezygnował jednak, gdy był już naprawdę blisko
zwrócenia jakiegokolwiek jedzenia.
- Obudziłeś się już?- głos za
jego plecami, sprawił, że przebiegły po nich ciarki. I momentalnie przypomniało
mu się wszystko
z
poprzednich wieczorów.
- Czego chcesz?- odezwał się zły, po chwili ciszy.
- Wczoraj wydawałeś się być nieco milszy
***
*U Toma także jest już nowy dzień. I ten samy co u Billa*
- Czego chcesz?- odezwał się zły, po chwili ciszy.
- Wczoraj wydawałeś się być nieco milszy
***
*U Toma także jest już nowy dzień. I ten samy co u Billa*
Od rana męczył go ogromny kac, jednak zmusił się do wstania
z łóżka, co prawie graniczyło z cudem. Ogarnął nieco wygląd tak, żeby wyglądać w
miarę przyzwoicie i nie straszyć ludzi. Posprzątał pokój po swoim wcześniejszym
„imprezowaniu” i wezwał chłopca hotelowego, aby przyniósł mu kolejne butelki z
alkoholem. W końcu obiecał sobie balować przez dwa okrągłe dni.
I tak od paru godzin, ciągle siedząc w tym samym miejscu co
wcześniej, wypijał kolejne łyki alkoholu. Nie liczył ile butelek już leży na
podłodze, a ile stoi jeszcze nie otwartych. Liczył się sam fakt, że pije, a nikt
mu w tym nie przeszkadza.
Do czasu...
Gdy był w stanie, w którym już nie potrafił skleić
normalnych zdań nawet w głowie- zadzwoniła jego komórka. Numer był nieznany, ale
mimo to odebrał...
Tak, tak wiem. Odcinek wyjątkowo krótki, jak na mnie xd Następnym razem spróbuję się odwdzięczyć. A teraz spać ^^
I oczywiście życzę miłego
rozpoczęcia tygodnia i świąt wielkanocnych ^^
PS Nie wiem jak to jest być
naćpanym, więc zachowanie Bille jest tylko moim podejrzeniem ^^
PS2 W razie niejasności: naprawdę
dziwne myśli błąkają się teraz w mojej głowie, pomimo nawet tego, że się jakieś
pięć godzin temu przestałam dokształcać w operze xD Chociaż czy ja wiem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz