Dzień nie pamiętam jaki, bowiem przez ostatnie kilka dni nic nie pisałem.
Możesz być na mnie
obrażony... Choć nie, przecież jesteś tylko głupim, cholernym kawałkiem papieru,
który nawet nie ma uczuć!
...
Dobra, zdecydowanie
przesadzam, ale gdybyś był na moim miejscu...
Zacznę od
początku.
Kolejnego wieczoru
kiedy zachciało mi się coś w tobie napisać... W zasadzie nic nieznaczące zdania,
ale żeby było, że jakoś żyję, no i w końcu obiecałem sobie, że codziennie będę
tu streszczać swój dzień. Ale do rzeczy.
Więc leżałem sobie
w swoim łóżku i myślałem, kiedy nagle do pokoju wpadło dwóch dużych typków (nie
pamiętam ich imion) i siłą ściągnęli mnie na podłogę! Dobrze, że chociaż udało
mi się ciebie ukryć, więc powinieneś być mi wdzięczny, ale pewnie nie
podziękujesz znając twoje milczenie...
A gdy upadłem,
to nawet nie dali mi szansy, żebym jakoś zdążył choć trochę zorientować się
dlaczego leżałem na podłodze, tylko podciągnęli mnie do góry i wypchnęli z
ciepłego domku (bo tak troszkę to ciepło tu jest (bo teraz znowu jestem w domku,
tylko szkoda, że nie w tym rodzinnym) ) na dwór, gdzie było cholernie
zimno!
Początkowo
myślałem, że coś zbroiłem, nie wiem... Nie domyłem naczyń?!
Jak już zdążyłem
złapać oddech, bo nieświadomie go wstrzymywałem, to się rozejrzałem i wiesz co?
Oprócz mnie byli jeszcze inni, którzy tak jak ja dopiero tu
dołączyli!
I nie żeby mnie to
cieszyło... Nie, nie, nie!
Chociaż może
troszeczkę, bo przynajmniej nie byłem sam, no ale... Ja ich nawet nie
znam!
Ale nikogo ze
starszych (znaczy dłużej tu przebywających), oprócz tych dwóch typków i generała
Toma (uhh) nie było. Tak jak inni oczekiwałem wyjaśnień, których gdybym miał
wybór, to wolałbym wrócić i przespać to straszne wydarzenie. A
mianowicie...
Chcieli nam ogolić włosy!
Chcieli nam ogolić włosy!
I nie, nie chodzi
mi o te włosy na dole i pod pachami, tylko o te na głowie!
Rozumiesz
to?!
Chcieli mi ogolić
moje piękne, cudowne włoski, o które tak bardzo dbałem!
I
ogolili.
I nie, wcale się z
tego nie cieszę, bo teraz mogą mnie nazywać (za przeproszeniem) łysą
pałą.
Brak
słów.
A wiesz kto zrobił
mi tą przeokropną krzywdę?!
Tom!
Tak! Ten okrutny
generał Tom!
Najpierw kazali nam
się ustawić w szeregu, a potem po kolei obcinali każdemu włosy.
Ja stałem na
końcu.
Pewnie ciekawi cię
dlaczego nie uciekłem, otóż... Chyba strach przed tym ogoleniem mi głowy, był na
tyle duży, że odebrał mi władzę w nogach, więc tylko stałem i czekałem na tę
okrutną śmierć mych kochanych włosków.
Hańba!
Wypadło, że ogolić
miał mnie Tom (teraz nie będzie „generał Tom” bo już go nie szanuję), i gdy
tylko to zauważył, to zaczął się szczerzyć. Znaczy nie tak pełną gębą, ale wraz
z zbliżaniem się do mnie, jego uśmiech (a raczej podły uśmieszek!) się
powiększał.
Bo oni to tak
robili, że pierwszego chłopaka golił pierwszy typek, drugiego drugi typek a
trzeciego Tom, potem czwartego pierwszy typek itd.
A gdy Tom już
dotarł do mnie, to kazał tamtym spadać. Miałem malutką nadzieję, że może mnie
oszczędzi, ale nie...
Pociągnął mnie
mocno za włosy tak mocno, że myślałem, że postanowił mi je wyrwać, ale też
nie...
Zrobił coś, czego
ani ja, ani ty, ani nikt inny (pewnie oprócz niego samego) by się tego nie
spodziewał, a mianowicie...
(Tu by się przydały
werble)
Pocałował
mnie!
(Ba dum tss!)
(Ba dum tss!)
Chociaż, w zasadzie
nie można tego nazwać pocałunkiem, bo ja nawet tego nie oddawałem (na początku),
a on normalnie jakąś wściekliznę chyba miał, bo brutalnie dobierał mi się do
ust, no!
Sam nie wiem czemu
jednak po chwili też zacząłem go całować... Może liczyłem, że zapomni, żeby
pozbawić mnie moich kochanych włosków?
Tak, chyba
tak...
Przez ten pocałunek
się wtedy podnieciłem (do teraz nadal się tego wstydzę, bo gdyby nie
to...).
Bo gdyby nie to, to
nie zwróciłbym uwagi na to, że Tom także ma problem w spodniach i może nie
wziąłby mnie wtedy na ręce, a ja nie całowałbym go przez cały czas, aż do
dojścia do jego domku. I nie wypuściłby z ręki maszynki do
golenia.
I tak. Dobrze
rozumiesz. Trafiliśmy do łóżka.
Chciałbym cofnąć
czas, bardzo...
Nie mam pojęcia
czemu się na to zgodziłem.
Może gdyby ktoś
inny był gejem (tak jak ja) i leciałby na Toma, to pewnie nie żałowałby tej
decyzji.
Ale...
Wiesz... Ja byłem
prawiczkiem. Naprawdę bardzo się starałem, żeby wytrzymać bez seksu, aż spotkam
osobę, której się oddam z miłości i będę wiedział, że ona mnie także
kocha.
A nie, że to będzie
tylko jedno nocna przygoda, czyli: było nieźle a teraz spadaj.
Przynajmniej mi za
to nie zapłacił.
Ale to naprawdę
boli.
Stracić dziewictwo
z kimś, kto ma cię za...
Właściwie nie mam
pojęcia za kogo on mnie ma, ale przypuszczam, że za zabawkę. Bo jak wtedy razem
skończyliśmy (domyśl się co) to wymknęło mu się coś takiego „Było nieźle
zabawko...”.
I
tyle.
I choć wcześniej
byłem zamroczony wcześniejszymi doznaniami (mimo wszystko przyznam, że wtedy
było cudownie), to na tę „zabawkę” otrzeźwiałem natychmiast. Dopiero wtedy
dotarło do mnie co zrobiłem. Oddałem mu się jak zwykła dziwka.
Patrząc na to z
perspektywy dnia dzisiejszego...
Żałuję.
Właściwie to nie
wiem jak zostałem bez włosów, ale pewnie wyglądało to mniej więcej tak, ze
zasnąłem w łóżku, a Tom potem jakimś cudem mnie ogolił, a ja głupi się nawet nie
wyrwałem się wtedy ze snu, no i jak już skończył to zaniósł mnie do mojego
domku.
A ni razu się nie
obudziłem, dopiero rano, kiedy była ta piekielna rozgrzewka.
I nie wiem ile
wtedy spałem, ale w każdym razie jak już się obudziłem, to okropnie,
przeokropnie bolał mnie tyłek!
Zresztą powinienem
był o tym pamiętać, mimo że Tom czymś tam mnie wtedy smarował, ale
cóż...
Bieganie nie było
przyjemne.
A szczególnie jak
mi wtedy wiało po czaszce.
Dobra, po
głowie.
Ale czułem jakbym
mi powietrze penetrowało głowę.
Lukas zauważył, że
coś mnie jakoś pobolewa, bo biegłem wolniej niż zwykle i jeszcze na każdym kroku
się krzywiłem, ale na szczęście nie pytał.
Tyle, że ja nie mam
włosów!
A to jest naprawdę
okropne.
Naprawdę...
To tak jakby...
Machać bezdomnemu chlebem przed nosem, ale nie pozwalając mu go nawet
tknąć!
I teraz tylko jedna
rzecz może mi powiewać.
A i tak zbyt często
nie powiewa, bo nie ma nawet jak i po co...
Czuję się i jestem
oburzony.
Serio minęło dużo
dni od mojego ostatniego pisania. Dzisiaj na przykład...
Chyba postanowili
nam zaufać.
Nam, czyli tym co
wraz ze mną dołączyli do tego wojska.
Bo... Zdradzili
taktykę wojska, która będzie stosowana przy najbliższej wojnie.
Która się niestety
zapowiada.
A skoro tak, to
serio ufają, bo przecież zawsze ktoś może uciec i wydać plany
wojska.
Zawsze to mogę być
ja.
Serio.
JA.
Nie
żartuję.
Od kilku dni,
jakimś cudem udaje mi się przemycać trochę jedzenia, co skutkowało niestety tym,
że prawie cały czas chodziłem głodny, ale cóż.
Trzeba się było
poświęcić, żeby mieć zapasy na podróż/ucieczkę.
Zdaję sobie sprawę,
że jak tylko zauważą moje zniknięcie, to wszczną poszukiwania, a jak mnie
złapią, to... Uh, nie byłby dobrze.
Ale... W sumie
dobrze, że Tom robił te wykłady o obmyślaniu taktyk itd. Bo dzięki temu
zaplanowałem sobie dokładnie ucieczkę.
Tylko szkoda, że
nie znam za bardzo tutejszego terenu, więc nie mając zbytniego wyboru
zdecydowałem się uciec przez las, w którym codziennie biegamy.
Ucieknę jakoś tak
po tej rozgrzewce. Jak skończymy biegać, to przyjdę do tego domku po raz
ostatni, żeby się umyć z brudu i potu, a potem udam, że idę na spacer, no i
wtedy ucieknę.
Tylko, żeby Lukas
mnie nie śledził.
Albo co gorsza,
Tom.
Wtedy ładnie
mówiąc, miałbym przechlapane.
Ale mimo wszystko
ciebie zabieram ze sobą.
Może jak uda mi się
przeżyć, to w później starości będę sobie wspominał jak żyłem, kogo
nienawidziłem...
Więc, na dzisiaj
koniec.
PS Sorki za tą obrazę na początku, musiałem się na czymś wyżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz