sobota, 14 kwietnia 2012

2. Zapiski młodego, mądrego Billa Kaulitza...

Siedemnastolatek korzystając z okazji, że jego współlokatorzy śpią, wyjął dziennik, by zacząć w nim pisać.
Nie mógł zasnąć i tylko wiercił się w łóżku, więc stwierdził, że przynajmniej sobie trochę popisze. Na szczęście w pokoju nie było, aż tak strasznie ciemno i kawałkiem widział co pisze.



Dzień 2

Zanim opiszę te wszystkie straszne rzeczy, które mi się dzisiaj przydarzyły, to muszę coś jeszcze teraz... No napisać, no!
Więc Andreas jest dziwny... I nie chodzi mi tutaj o jego zachowanie, bo zachowuje się jak każdy, ale przecież wczoraj moi lokatorzy powiedzieli mi, że niby leżał w szpitalu z połamanymi żebrami, a chwilę później wpadł do tego naszego domku i nie było nic a nic widać, żeby mu te żebra starczały, czy coś. To jest zdecydowanie dziwne, ale przynajmniej nie tak przerażające jak... A zresztą, opiszę Ci jak dzisiaj wstałem, co robiłem itd. Czyli w sumie mniej więcej to samo co wczoraj... Ale dobra.
Spałem sobie smacznie śniąc o mojej kochanej mamusi, kiedy nagle zabrzmiała jakaś trąba, czy nie wiem co! To strasznie, bardzo strasznie piszczało! I proszę, nie śmiej się ze mnie, ale przez to, że na tych łóżkach nie ma żadnych takich oparć to zleciałem na ziemię, oczywiście uderzając wcześniej łbem o szafkę nocną, bo przecież bez tego dzień byłby ponury i smutny, czyż nie?
Moje biedne szare komórki. Wiesz, że od uderzenia w głowę one umierają? To straszne!
Ale nie, żeby nie było mi tu wystarczająco miło, to kazali mi wybiec w SAMYCH bokserkach na dwór, a było (nawet jeszcze jest!) strasznie zimno!
Wiesz... Gdyby to był jeszcze jakiś cholerny poranny apel, to może, MOŻE bym zachował spokój, ale nie!
Wymyślili sobie, że o 4 rano! Czwartej rano! CZWARTEJ! RANO! C-Z-W-A-R-T-E-J R-A-N-O ! Jest poranna gimnastyka! Do cholery jasnej, po kija ta gimnastyka?! Gdyby to jeszcze było jakieś rozciąganie, to ok, no ale nie przebiegnięcie 4 kilometrów! Czy te cztery kilometry nawiązują do godziny? Bo jeśli tak, to już się chyba nawet cieszę, że nie kazali wstać o 6, czy 8 rano... Oczywiście nie dali mi się ubrać i musiałem bieg w samych bokserkach, przez co widzieli moje tatuaże.
A mam tatuaże! Jeden nawet taki duży na boku... No, ale to cię już nie powinno interesować. Moi współlokatorzy byli tym bardzo zdziwieni i nawet zauważyłem, że ten okropny generał Tom, przez chwilę mnie obserwował! Aż mi się nogi ugięły pod jego spojrzeniem, jak on cholernie seksownie wyglądał rano! ...
Dobra chyba skończę, bo zaczynam brzmieć jak jakaś napalona panienka.
A więc (wiem, że nie powinno się zaczynać od „A więc...” ale zasady są po to, by je łamać!) jak nietrudno było się zdziwić, biegłem jako jeden z ostatnich. Towarzyszył mi tylko Lukas, o dziwo też nie ma kondycji, więc biegliśmy sobie razem, we dwójkę, sam na sam...
Przyznam, że Lukas też jest przystojny. Podczas tego biegu dowiedziałem się o nim wielu ciekawych rzeczy. Jak na przykład to, że też się malował! Uwierzyłbyś, normalnie jak ja! Coś czuję, że będziemy dobrymi kumplami. Może nawet najlepszymi przyjaciółmi...
Poza tym, Lukas ma tatuaż na łydce, nie przyglądałem się jakoś specjalnie, ale to były jakieś napisy no i były na całą łydkę. Szacuneczek.

Co śmieszne, jakieś 20 metrów za nami biegł generał Tom. W krótkich szarych szortach i w białym podkoszulku. Wiesz, że on ma kolczyk w wardze? Przez, to wygląda jeszcze bardziej seksownie... A jak się spocił... Uh, miałem przestać, wiem.

Starałem się za bardzo nie odwracać do tyłu, żeby nie było, że cały czas się gapię na generała Toma, więc truchtałem sobie i gadałem z Lukasem.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, też uwielbia Nenę! A Nena, to musisz wiedzieć, moja wielka idolka!
Normalnie mieliśmy dużo wspólnych tematów do rozmów i nam to bieganie jakoś przyjemniej upływało.
Tylko dziwne, bo praktycznie cały czas czułem na sobie wzrok generała Toma, tak jakby chciał mi wypalić dziurę w plecach...
Ale na szczęście, w końcu dotarliśmy z powrotem do domku. Znaczy Lukas, bo mnie jeszcze generał Tom kazał pójść za sobą po ten mniejszy strój roboczy. Przynajmniej przez tą poranną gimnastykę było mi ciepło, bo ogólnie to nadal temperatura pewnie wskazywała z 5 stopni... Albo ja jestem przewrażliwiony.

Z tyłu generał Tom (poważnie zaczynam już się wkurzać tym ciągłym pisaniem generał, no ale skoro jakoś sobie zasłużył na ten tytuł, czy tam oznaczenie, to niech będzie, że szanuję. Jeszcze...) też wyglądał seksownie.
To może ci opiszę jak on w ogóle wygląda, bo niezbyt go wcześniej scharakteryzowałem. Więc... Jest dość wysoki, ale coś mi się wydaje, że przerastam go o 2-3 cm, co mnie cieszy, bo jak jestem wyższy od innych, to w pewnym sensie czuję się silniejszy... Oh, nie czepiaj się już!
Dodatkowo miał długie czarne warkoczyki związane gumką, ale nie recepturką. Za to mi już taką rzucił.... Co za gbur!
Ale najwidoczniej można mieć takie włosy jakie się chce, byle nie były rozpuszczone i człowiekowi nie latały po twarzy...

No, jak już wcześniej (wczoraj) wspomniałem, ma ciemnobrązowe oczy i jest wysportowany.
Szczerze mówiąc wygląda jakby zerwał się z choinki. Wcześniej raczej nie wiele myślałem o wojsku, ale jak już, to wydawało mi się, że generał zazwyczaj ma ze 40 lat i taki surowy wyraz twarzy, no i łysy. Nie wiem czemu łysy, ale niech tam będzie. A za to generał Tom jest mniej więcej w moim wieku, ma dziwną fryzurę (kto normalny nosi warkoczyki?) no i kolczyk w wardze. A surowo wygląda jedynie jak się oburza, więc... No nie pasuje po prostu! Może tutaj gdzieś jest ukryta kamera? W takim razie ja chcę do domu! Szkoda tylko, że się na to nie zapowiada...

Generał Tom po dojściu do swojego domku, który jest dużo dalej niż te wszystkie domki, w których są żołnierze, czy tam ci nowi wraz ze mną, otworzył drzwi (nawet nie były zamknięte na klucz!) i ściągnął koszulkę.

O matulu, myślałem, że tam zemdleję! Miał tak idealnie wyrzeźbione plecy, że chyba będą mi się śnić po nocach. Nie wiedziałem czy mogę wejść, więc tylko się oparłem o futrynę drzwi i obserwowałem jego sylwetkę. Ani razu na mnie nie spojrzał i w sumie się z tego cieszyłem, bo coś podejrzewałem, że robiłem głupią minę... Po chwili rzucił we mnie strojem i powiedział, że o 6 jest zbiórka. A skoro widziałem, że nic tu już po mnie to odwróciłem się, żeby wrócić do swojego domku.
Ale...
Zatrzymał mnie mówiąc, żebym się ubrał w jego łazience! No normalnie myślałem, że padnę. Ja w jego łazience! Łazience seksownego generał Toma!
Ok, chyba przesadzam, no ale na moim miejscu robiłbyś to samo!
Więc poszedłem do jego łazienki, która okazała się być całkiem spora. Tylko jedno mnie przeraziło.
Jak ja wyglądałem!
Przez swoje roztargnienie zapomniałem o tym, żeby zmyć z siebie makijaż. Wprawdzie chyba w nocy trochę się starło, ale wyglądałem okropnie. Przeokropnie!
Od razu popędziłem do umywalki, żeby się umyć i na szczęście udało mi się to bez problemu, więc już spokojny ubrałem się w mój nowy stój roboczy. Ku mojej uldze leżał idealnie i przez chwilę nawet się do siebie uśmiechałem, ale jak tylko przypomniało mi się, że jestem w wojsku.
Nie no, ja chcę do mamy! Tutaj jest okropnie i dziwię się, że jeszcze nie padłem z przemęczenia. Wprawdzie to były tylko, albo raczej AŻ 4 kilometry, ale ja nie mam super kondycji, ludzie zlitujcie się!

Na serio jestem dziwny, skoro to wszystko tu piszę. Po co ja to właściwie piszę?
Nie mam pojęcia, nie mam. Jestem biedny, mam rozdarte serce i jestem w WOJSKU.
To już drugi dzień, a ja nadal nie rozumiem po co oni mnie tu potrzebują.
Ale to już 2 dni. DWA dni. D W A dni. Całe DWA dni. 48 godzin, ileś tam minut i sekund, ale nie chce mi się liczyć...
Ja jestem biedny! Słaby! I psychicznie i fizycznie, ja potrzebuję miłości! Jestem jeszcze młody i nie powinienem teraz umierać, bo im się zachciało jakiś głupich wojen.
Brak słów na tych wszystkich ludzi, brak słów...
Ale powracając do tego co się wydarzyło.
Przez wielki szok spowodowany moim wyglądem zapomniałem zamknąć drzwi od łazienki, ale przynajmniej nie byłem całkowicie nagi.
Od dzisiaj wielbię człowieka, który wynalazł bokserki.
Bo jak bym nic nie miał na sobie, to jeszcze by generał Tom mnie zgwałcił, a to byłby koszmar. Ale chyba nie gustuje w chłopakach. Mam nadzieję.
Po wyjściu z łazienki podziękowałem grzeczni, mimo że i tak go nie lubiłem, ale kultura, to kultura, więc podziękowałem i wyszedłem.
Do 6 rano był czas wolny i można było się jeszcze przespać z czego skorzystałem, bo zasnąłem dosyć późno.
Nie wiem czym zajmowali się moi współlokatorzy, ale niewiele mnie to obchodziło. Od razy, gdy tylko przyłożyłem głowę do poduszki, zasnąłem.

Przespałem gdzieś z półtorej godziny, aż obudził mnie Lukas, bo już była zbiórka. Po stanięciu na nogi, poczułem okropne zakwasy. Strasznie szybko się zrobiły. I to praktycznie od pasa w dół wszystko mnie bolało. Szczerze mówiąc dalej boli, ale teraz już leżę w łóżku, więc nie ma zbyt wielkiego wysiłku, aczkolwiek wiedziałeś, że jak się śpi, to też się człowiek męczy?
Dobra, znowu zmieniam temat...
Okazało się, że po śniadaniu znowu muszę zmywać, ale teraz będzie mi jeszcze towarzyszyć Lukas (wielkie dzięki, temu kto to ustalał!) za to inni, którzy są tak samo nowi jak ja, to np. musieli prać... Brak na to słów. Naprawdę nie wiem, czemu w wojsku trzeba poznawać tajniki sprzątania w normalnym domu. Do czego to niby się przyda jak będzie wojna? Będą rzucać świeżym praniem w wrogów?! Czy może od razu jakimś Perwollem Black Magic, żeby było magicznie (to ironia) ...
Albo nie! Najlepiej Calgonem, bo jak każdy wie... „Dłuższe życie każdej pralki to Calgon.” Będą posypywać swoich, żeby przeżyć... A pralka nie ma nic do tego.
Jestem walnięty. Psychiczny...
I dlatego nie powinni mnie przyjmować do wojska, do którego i tak nadal nie chcę należeć. Bo ja im, przecież mogę... Zatruć naczynia?!
Jakby się dało...
Przynajmniej miałbym spokój i wróciłbym do domu.
A tak to muszę tu gnić. Gnić, gnić, gnić. Gnić... Czuję jak moja uroda więdnie od tego chorobliwego powietrza!
W każdym razie, po śniadaniu (taa dwie bułki, masło, mleko i woda, to naprawdę pożywny posiłek (sarkazm!)) gdy już myłem naczynia z Lukasem, o dziwo, świetnie się bawiłem. Ten chłopak po prostu rozwala swoim humorem! Ale coś generał Tom nie jest do niego przekonany, bo się tak dziwnie na niego patrzył... No trudno, Lukas nie zwracał na to uwagi i dalej mnie rozbawiał. Przyznam szczerze, ze gdy już skończyliśmy, to brzuch mnie okropnie bolał ze śmiechu, ale to i nawet dobrze, przynajmniej prze z chwilę zapomniałem o...
Ja chcę do domu!
Uh, już nawet czuję jak włosy mi się niszczą przez to zdradzieckie powietrze. One się robią suche i łamliwe! Co prawda jeszcze nie wypadły, ale... JESZCZE. To znaczy, że kiedyś MOGĄ mi wypaść. To by była katastrofa stulecia! Chyba muszę je sobie ubezpieczyć, to przynajmniej miałbym jakieś odszkodowanie...

Po robocie kiedy jeszcze gadałem z Lukasem, przyszedł po mnie generał Tom i kazał mi pójść za sobą. No cóż, pożegnałem się wtedy z Lukasem i poszedłem za nim.
Na miejscu byli jeszcze też ci, którzy tak jak ja dopiero dołączyli do wojska. Okazało się, że mamy obserwować jak się strzela z tych wszystkich karabinów, a potem, bo o dziwo to wszystko zajęło nam cały czas do obiadu, jak już zjedliśmy, to były zajęcia o tym jak trzeba planować ustawienie wojska, czy tam taktykę. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tego.
Dobra, w ogóle nie myślałem o tym co tu będzie, bo jak już, to tylko tyle, że wręczą nam te karabiny i każą rozstrzelać swoich wrogów.
Zajęcia same w sobie były nudne. Wprawdzie prowadził je generał Tom, ale i tak była jedna wielka NUDA. Chociaż chyba tylko mi się nudziło, bo reszta chłopaków prawdopodobnie bardzo uważnie go słuchała. No cóż, mnie to NIE interesuje.
Ten... Wykład, bo generał Tom praktycznie cały czas gadał, trwał aż do kolacji. Jeśli oni mają zamiar robić tak codziennie, to jestem pewien, że nie wytrzymam tu długo.
Po kolacji na szczęście już było wolne i można było robić co się chce.
Ja siedziałem w domku z Lukasem i sobie gadaliśmy a reszta gdzieś wybyła. Cóż, nam we dwójkę było całkiem miło a atmosfera też była... Cudowna.
Ale kończę już, bo muszę się trochę przespać, żeby przeżyć jakoś jutrzejszy dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz