sobota, 14 kwietnia 2012

8. Zapiski młodego, mądrego Billa Kaulitza...

Miał wyjątkowo dobry humor, bowiem już tego dnia mieli go wypuścić ze szpitala. Wyniki jego badań były prawidłowe, także lekarze bez obaw pozwolili mu wyjść na światło słoneczne. Lewą rękę miał unieruchomioną i zawiniętą w bandaż, bo nie chciał się zgodzić na gips, a to, że kończyna może się nieco gorzej zrosnąć nie ruszało go.
Dodatkowym powodem, dla którego tak długo utrzymywał mu się dobry humor, to wydarzenie z dnia poprzedniego.(Uwaga, teraz będzie +18 więc jak ktoś chce pominąć czy coś, to niech przewinie do miejsca, gdzie czcionka nie jest pochyła. A tak to zapraszam do czytania xD- dop. aut.)


Gdy kolejnego dnia przyszła ta sama pielęgniarka, oprócz samego perwersyjnego uśmieszku odważył się także na zaczepienie jej słowami. Dziwił się sam sobie, bowiem nie było jeszcze takiej kobiety, która zdołałby go onieśmielić, a tu niespodzianka!


Wykorzystał moment, w którym podeszła do niego, aby odebrać termometr i w chwili kiedy wyciągnęła rękę, złapał ją za nadgarstek zmuszając ją tym samym, żeby się pochyliła w jego stronę, a sam podniósł się do półprzysiadu w wyniku czego stuknęli się lekko nosami. Rzucił krótkie spojrzenie na zegarek nad drzwiami. Miał jeszcze sporo czasu do przybycia pułkownika, więc postanowił to wykorzystać.


- I co teraz?- zapytała kładąc prawą dłoń na jego klatce piersiowej i zjeżdżając nią coraz niżej sprawiła, że powrócił wzrokiem do jej oczu lub odrobinę niżej.
- Sądzę, że mogłabyś zamknąć drzwi- odparł puszczając jej nadgarstek.


- Po co tracić na to czas?- zadała pytanie odrzucając kołdrę z jego nóg na podłogę.
- W sumie masz rację- mruknął łapiąc ją w pasie i przyciągając do siebie, żeby zaraz potem utkwić z nią w namiętnym pocałunku. To, że drzwi nie były zamknięte na klucz, nieco dodawało mu adrenaliny. Ściągnął gumkę, trzymającą jej włosy w ładnym koku, sprawiając, że rozsypały się one na jej ramiona,, a co poniektóre kosmyki zaczęły go łaskotać w twarz. Natomiast jej ręce powędrowały pod jego koszulę i gładziły napięte mięśnie jego brzucha.
Na chwilę oderwali się od siebie, żeby Tom zrzucił z siebie dość nieudolnie, dopiero przy jej pomocy koszulkę i po wstaniu, opuścił spodnie wraz z bielizną, które zjechały nisko, do kostek. Uwolnił stopy od materiału, który kopnął w jakiś odległy kąt pomieszczenia, a potem pchnięty usiadł na łóżku obserwując jej poczynania. Powoli rękoma powędrowała do maleńkich, białych guzików swojej bluzki i patrząc mu uważnie w oczy, rozpinała je. Po chwili zrzuciła z siebie bluzkę, pozostając w różowym biustonoszu z koronkami. Następnie odwróciła się do niego tyłem i kręcąc zachęcająco biodrami, opuściła wzdłuż nóg spódniczkę. Pozostając w samej bieliźnie, podeszła do niego seksownie i uklęknęła pomiędzy jego nogami. Tom przysunął się lekko do przodu i prawą ręką chwycił jej włosy, żeby nie wpadały do oczu. Lewą rękę opuścił swobodnie na łóżko.
Kobieta przymykając oczy ustami dotknęła jego przyrodzenia początkowo lekko je muskając, jednak po chwili wzięła je sobie do ust. Z jego ust wydobył się jęk rozkoszy i odchylił głowę do tyłu. Już od długiego czasu brakowało mu porządnego seksu, a tamten... Chłopaczek najlepszy jednak nie był, bo możliwość wybrania, w którą dziurkę chce się wbić wygrywa.
Na jego czole powoli zaczęły się pojawiać krople potu, a oddech stał się szybki i płytki. Kiedy już czuł, że zaraz dojdzie, ona wyjęła sobie z ust jego erekcję i zatykając kciukiem końcówkę penisa uniemożliwiła mu oddanie się rozkoszy. Spojrzał na nią niezrozumiale.
- Chcę żebyś zrobił to we mnie- powiedziała próbując ściągnąć z siebie bieliznę. Widząc, że nieco problemu sprawia jej to zrobienie jedną ręką, złapał swojego penisa, a ona zaś mając obie ręce wolne, szybko się rozebrała do naga. Tom podniósł się z łóżka i ruchem dłoni nakazał jej odwrócić się do siebie tyłem. Zrobiła to opierając się dłońmi o ścianę i wypinając przy tym zachęcająco seksowny tyłeczek, czekała, aż w nią wejdzie. Było mu nieco trudniej działać z jedną niezdolną do użytku ręką, ale udało się. Nakierował czubek przyrodzenia na jej wejście, jednak po chwili zdecydował, że wybiera drugą dziurkę i bez ostrzeżenia wbił się tam. Ona jęknęła głucho i opadła na łóżko. Mięśnie jej tyłka zacisnęły się z bólu, co jednak jemu dało niezwykłą przyjemność.
- Nie zgadzam się na anal- wydyszała, po którymś jego pchnięciu.
- Zaraz będzie przyjemnie, kotku. Chyba nie chciałabyś zajść w ciążę?- zadał pytanie retoryczne. Prawą ręką mocno chwycił ją w pasie sprawiając, że musiała się podnieść do pozycji pionowej i tym samym mocniej na niego nabić. Odczekał chwilę, a potem agresywnie zaczął ją pieprzyć. Ich głośne jęki rozlegały się po całym pomieszczeniu, a odgłos styczności jego bioder z jej pośladkami dodatkowo potęgował jego działania. Tak jak mówił, kobieta po chwili zaczęła czerpać z tego przyjemność i prosić go o więcej. W najmniej spodziewanym momencie uwolniła się od niego powodując, że wytrysnął na białą posadzkę. Popatrzył się na nią zdezorientowany, kiedy ta popchnęła go na łóżko. Upadł na nie plecami, a gdy chciał się podnieść uniemożliwiła mu to przyciskając jego jedno ramię do materaca. Druga jej ręka zaś powędrowała do jego penisa, aby wznowić erekcję. Nie musiała czekać długo, po chwili Tom i jego mały przyjaciel byli gotowi do dalszego działania. Wdrapała się na łóżko i ukucnęła nad jego penisem, by zaraz potem się opuścić, wywołując tym samym u siebie, jak i u niego jęk. Poruszył biodrami, żeby ją nieco ponaglić,a ona zachęcona tym zaczęła się coraz szybciej podnosić i opuszczać, opierając się rękoma o jego klatkę piersiową. Po chwili oboje zakończyli to orgazmem.
- Ubieraj się- wydyszał nie patrząc na nią. Zastygła bez ruchu, nie spodziewała się, że tak od razu ja wyrzuci. W głębi duszy miała nadzieję, że ten seks będzie coś dla niego znaczyć.
- Dupek- warknęła zezłoszczona i strzeliła mu siarczysty policzek.
- Czekaj- powiedział, gdy już stała przy drzwiach. Odwróciła się zaciskając dłonie w pięści.- Jak masz na imię?
- Ana- wysyczała i odwróciła się, by zaraz potem zatrzasnąć drzwi z wielkim hukiem.
- Ana- wyszeptał do siebie i wstając po jakimś czasie, postanowił się ubrać, a potem jakoś ubrać.





- Powiedz mi proszę, dlaczego tak bardzo chcesz ich odszukać, bo nawet jak ich znajdziesz, to co zrobisz?- zapytał Gustav wkładając dłonie do kieszeni, gdy szedł wraz z Tomem do jego nowego samochodu, który przysłali mu w zamian za wierną służbę.


- Widzisz... Udało im się uciec w najmniej odpowiednim momencie...


- Nie rozumiem- przerwał mu pułkownik.
- To może nie przerywaj, to się dowiesz- odburknął mu lekko rozzłoszczony Tom.
- Przepraszam- Gustav schylił głowę w geście skruchy, ale gdyby przyjrzeć mu się uważnie, to można było dostrzec kpiący uśmiech malujący się na jego twarzy.


- Jak już mówiłem, uciekli w najmniej odpowiednim momencie, bowiem dzień wcześniej objaśniałem początkującym taktykę... Masz klucz?- przystanęli koło czarnego Cadillaca. Taki samochód najbardziej się podobał generałowi i widok tegoż auta sprawił, że na jego twarzy przez chwilę tkwił grymas wyrażający zadowolenie.
- Tak, pozwól, że ja będę prowadził- powiedział Gustav, gdy Tom chciał usiąść za kierownicą. Niechętnie się zgodził patrząc jakby ze złością na swoją rękę, bo to przez nią nie mógł prowadzić.
- Teraz już rozumiesz dlaczego tak bardzo chcę ich znaleźć?- kontynuował rozmowę w samochodzie.
- Nieco bardziej, ale nadal nie wiem co im zrobisz...
- I niech cię to nie interesuje- mruknął odwracając twarz w stronę okna.
- Ok- Gustav wzruszył ramionami.- A tak właściwie, to gdzie jedziemy?
- Do Loitsche- oparł czoło o szybę powodując, że zaparowała pod wpływem jego ciepłego oddechu- znasz adres.


*Parę godzin później*


Spod zmrużonych powiek obserwował jak wjeżdżali na niewielki podjazd. Dom był niewielki, otoczony prze krzaczki róż. Z zewnątrz sprawiał dość miłe wrażenie przytulnego i, aż zapraszającego do swojego wnętrza. W oknach wisiały firanki koloru beżowego poruszające się lekko przez wiejący wiatr. Jego wzrok powędrował na drzwi, które się otwarły i wybiegł z nich dość sporych rozmiarów psów i szczekając podbiegł do samochodu, gdzie się znajdował. Uwielbiał psy i chętnie by teraz zapomniał o tym, co miał zamiar zrobić, by oddać się czynności jaką było głaskanie tegoż hałaśliwego zwierzęcia. Ale widok kobiety wychylającej się delikatnie zza drzwi, momentalnie przypomniał mu o obowiązkach i zadaniu jakie sobie narzucił.

***
- Witajcie w moim domu!- powiedział radośnie, szczerząc zęby Elias.
- Nieźle się tu urządziłeś- przyznał Lukas, a Bill mu potakiwał.
- Dzięki. Przepraszam was, ale muszę na moment pojechać do pracy, bo mnie potrzebują. Poradzicie sobie beze mnie?- zapytał trzymając dłoń na klamce drzwi wyjściowych.
- Raczej tak, nie powinniśmy się zgubić- powiedział niepewnie Bill.
- A bym zapomniał!- Elias sięgnął do kieszeni spodni i po chwili rzucił w nich kluczami.- Nie powiedziano mi dokładnie o co chodzi, a jakby wam się nie chciało już przebywać w domu, to możecie sobie wyjść. Tylko już sami musicie sobie dorobić jeszcze parę, bo ja już nie mam żadnych zapasowych. To do zobaczenia- powiedział znikając szybko za drzwiami.
- Pa- odezwał się za nim Bill. Odwrócił się w stronę Lukasa zacierając ręce- No to pora zacząć zwiedzać.
- Dobrze, że na niego trafiliśmy- wyszczerzył zęby i skierował się w stronę drzwi do, jak się okazało salonu. Bill wszedł za nim do pomieszczenia i zaczęli je wspólnie oglądać.


*Jakiś czas później*


- Wychodzimy?- zapytał Lukas przeglądającego się Billa w lustrze.
- Jak ja wyglądam- jęknął nie odpowiadając mu na pytanie.- Nikt mnie nie zechce, będę starym, zrzędzącym emerytem i umrę oglądając jakieś nudne programy przyrodnicze...
- Daj spokój, kupimy ci perukę i będziesz wyglądał trochę jak człowiek- powiedział przewracając oczyma.
- Czyli twoim zdaniem, teraz wyglądam nienormalnie?!- pisnął z wściekłości, zaciskając dłonie w pięści.
- Nie, nie- zaprzeczył Lukas podnosząc ręce do góry w geście obrony.
- Dobra- mruknął zły otwierając drzwi wejściowe.- A masz w ogóle jakąś kasę?- odpowiedziało mu milczenie.- No to nie mamy co szukać. Chyba, że pracy...- zatrzasnął drzwi.- A na to nie mam teraz najmniejszej ochoty.
- Jesteś leniem- stwierdził Lukas z pobłażliwym uśmiechem.
- Oj tam- Bill machnął na niego ręką kierując się w stronę kuchni, gdzie wcześniej uważnie przeglądał jej wszystkie zakamarki w poszukiwaniu jedzenia.- Jeść mi się chce.


***


- To jest upokarzające- mruknął Georg myjąc naczynia.- Ok, rozumiem. Zapomniałem zorganizować wam obiad, no ale żeby kazać mi myć naczynia... I to jeszcze w tym jaskraworóżowym fartuszku!


- Nie narzekaj- powiedział pilnujący go chłopak, podpierając twarz o dłoń.- I tak masz lepiej niż ktokolwiek tutaj.
- Jak to?- odwrócił się trzymając w dłoniach talerz.
- Chyba żartujesz jeśli tego nie wiesz- prychnął ze złością.- Mam dziewiętnaście lat, a trafiłem tutaj mając tylko siedemnaście. Moi rówieśnicy chodzą na imprezy, mają dziewczyny, a ja? Muszę uczyć się walczyć, strzelać z pistoletu, karabinu i ogólnie ćwiczyć się w zabijaniu. Czy ty naprawdę myślisz, że to fajne? Nawet nie mogę utrzymywać kontaktu z rodziną! Powoli zapominam jak wygląda moja mama, siostra... Zapominam jak brzmiał ich głos... Dlatego jeśli jeszcze będziesz narzekać, to obiecuję, że strzelę ci w łeb- skończył mówić zaplatając ręce na klatce piersiowej.

***
- Mam nadzieję, że nie jesteś na nas zły?- spytał Lukas Eliasa, gdy ten pojawił się w kuchni i zaskoczony wpatrywał się jak on z Billem wyjadają mu całe jedzenie z lodówki.
- Aż tak byliście głodni?- zapytał z niedowierzaniem.
- Trochę- przytaknął Bill z wypchanymi bułką ustami.
- Myśleliście już nad pracą?
- Przez chwilę, doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie jak załatwisz nam ją u tego swojego kumpla, bo zawsze to ktoś znajomy i jest mniejsza szansa na to, że ktoś będzie nas chciał wykiwać- powiedział Lukas.
- Dobra, to pójdziecie ze mną jutro do jego firmy, jest uczciwym człowiekiem- Elias usiadł na krześle i wyciągnął rękę po jedną z bułek leżących na stole i posmarował ją sobie napoczętą już czekoladą.

***


Bill z uśmiechem usiadł na opuszczonej desce klozetowej i otworzył dziennik.




5 Dzień ucieczki W zasadzie od wczoraj nic się nie zmieniło. Wszystko podąża w dobrym kierunku, a na głowie pojawiły mi się już pierwsze włosy! Dość szybko, ale to dobrze. Elias okazał się być fajnym chłopakiem i gdyby nie to, że do tych z taką orientacją jaką mam ja i Lukas podchodzi niezbyt dobrze, to jest naprawdę super! Teraz tylko boję się trochę tej nowej pracy i tego jak będą na mnie patrzeć, ale myślę też, że nie powinno być aż tak źle... No, mam nadzieję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz